EDUKUJEMY POKOLENIA
ABY RAZEM TWORZYĆ DOBRE ŚRODOWISKO
EGZEKWUJEMY PRAWA
ZWIERZĄT GOSPODARSKICH
CHRONIMY
ZAGROŻONE GATUNKI
Wulkany budzą zarówno zachwyt, jak i przerażenie. Gdy są uśpione, wcale nie wydają się groźne, natomiast w chwili przebudzenia potrafią pogrzebać całe miasta. Znana jest historia Pompei, które w czasach cesarstwa rzymskiego, po erupcji Wezuwiusza, zostały całkowicie zniszczone. Ofiarą tej katastrofy stało się również Herkulanum i Stabie. Popioły, które uwolniły się z wulkanu pokryły miasto warstwą sięgającą 7 metrów, a unoszące się w powietrzu pyły dotarły nawet do Rzymu czy Egiptu. Trudno jest wyobrazić sobie potęgę tej erupcji. Jeszcze trudniej przychodzi myśl, że coś takiego mogło dziać się kiedyś na terenach Polski i że dzisiaj możemy zwiedzać wulkany na terenie naszego kraju.
Być może gdy teraz patrzymy na mapy, występowanie tych wulkanów wydaje się wręcz niemożliwe. Ich pojawienie się związane jest z orogenezą hercyńską i alpejską, podczas których na terenie Polski doszło między innymi do wypiętrzenia się obszaru Sudetów, natomiast jeszcze większe zmiany zaszły w obecnych Karpatach Zachodnich, gdzie dawniej było dno morza połączonego z oceanem Tetyda, który oddzielał Europę i Azję od Afryki oraz Indii, a mikrokontynenty, które znajdowały się na tym oceanie stały się elementem kontynentu europejskiego. Te wszystkie ruchy górotwórcze były przyczyną działalności wulkanicznej na terenie Sudetów i w Karpatach. Najstarsze twory powstałe w ich wyniku mają 500 mln lat, natomiast najmłodsze zaledwie kilka milionów. Obecnie są one wygasłe i czasami trudno na pierwszy rzut oka nazwać je wulkanami. Przyglądając się im jednak bliżej, można dostrzec ślady ich działalności, która miała miejsce wiele milionów lat temu.
Krainą Wygasłych Wulkanów określa się Góry Kaczawskie. Są one jednymi z najstarszych gór nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Ostatnia aktywność wulkaniczna miała tam miejsce 25 mln lat temu, a jej skutki możemy podziwiać do dnia dzisiejszego w postaci licznych kominów wulkanicznych i pokryw lawowych. Pod Wilczą Górą wciąż można odnaleźć bomby wulkaniczne, czyli okrągłe skały ważące po parę ton. Dla poszukiwaczy skarbów również znajdzie się tam coś ciekawego: pozostałością po wulkanach są półszlachetne agaty, których można szukać w Nowym Kościele i Różanej, można tam poszukać również złota. Spoza łańcuchów wygasłych wulkanów, na które składają się takie wzniesienia jak Grodziec, Obłoga, Radogost, Wilcza Góra czy Kostrza, najbardziej charakterystyczną jest oddalona od nich Ostrzyca Proboszczowicka, nazywana przez miejscowych Śląską Fudżijamą (Najwyższy szczyt Japonii i jednocześnie czynny starowulkan). Jest ona rezerwatem geologiczno ̶ florystycznym, dawniej natomiast, w okresie kultury łużyckiej, stanowiła miejsce kultu słońca. Nie jest ona klasycznym stożkiem wulkanicznym, ale jego wnętrzem, czyli kominem – lawą, która zastygła, tworząc twardą skałę bazaltową.
Śladami po działalności wulkanicznej są także Małe Organy Myśliborskie stanowiące bazaltowy czop wulkanu, a na szczycie góry Rataj znajduje się środkowa część komina. Podobną formę stanowią Wielkie Organy Wielisławskie, których powstanie związane jest z wystygnięciem magmy w kominie wulkanicznym, a swoją nazwę, podobnie jak Małe Organy Myśliborskie, zawdzięczają nietypowemu kształtowi.
Z pewnością jedną z najbardziej niepozornych pozostałości po wulkanie jest Góra Św. Anny. Na skutek potężnej erupcji, która nastąpiła 25 mln lat temu góra zawaliła się, tworząc tym samym kalderę, czyli zagłębienie w szczytowej części wulkanu, które następnie sukcesywnie podlegały erozji. Dziś możemy tam podziwiać fragment komina wulkanicznego.
Skutki działalności wulkanicznej zaobserwujemy również w Sudetach. Nie są to, co prawda, w całości wulkany, jednak tak, jak w przypadku większości z nich zaledwie pozostałości. Stożki sudeckie są w rzeczywistości poddanymi niszczycielskiej erozji kominami wulkanicznymi. Na Podhalu aktywność wulkaniczna odcisnęła swoje piętno w postaci zastygłej magmy, która utworzyła skały andezytowe.
Choć istniały takie podejrzenia wśród wielu entuzjastów, wulkanem z całą pewnością nie jest Ślęża, mimo swojego charakterystycznego kształtu. Podobnie sytuacja przedstawia się ze Śnieżką.
Polskie wulkany z całą pewnością nie są tak imponujące jak Wezuwiusz czy Etna. Wygasłe przed milionami lat, poddane niszczycielskiej sile czasu wtopiły się w otoczenie na tyle, że trudno je rozpoznać. Mimo to wciąż możemy je odnaleźć i odkryć skutki ich aktywności, co jest niezwykłą lekcją historii. Czasem trudno wyobrazić sobie, że spokojne, zielone tereny były kiedyś miejscem, gdzie władzę miał ogień, magma, a popiół i pyły przesłaniały słońce. Mamy jednak namacalne dowody tych działań, które przetrwały do dnia dzisiejszego.