EDUKUJEMY POKOLENIA
ABY RAZEM TWORZYĆ DOBRE ŚRODOWISKO
EGZEKWUJEMY PRAWA
ZWIERZĄT GOSPODARSKICH
CHRONIMY
ZAGROŻONE GATUNKI
Lubisz chodzić na spacery? Ja bardzo, chociaż czasem naprawdę trudno wyciągnąć mnie z domu. Przy obecnych, siarczystych mrozach trudno uwierzyć, że powoli zbliża się wiosna, jednak nie można zaprzeczyć, że dni stają się coraz piękniejsze, a to z kolei nakłania do wychodzenia ze swoich czterech ścian. I mam właśnie takie małe postanowienie, by prócz regularnych biegów, zacząć także więcej spacerować.
I żeby wszystko było jasne, nie mam tu na myśli spacerów po centrach handlowych czy zatłoczonych miastach. W końcu nie są to najlepsze miejsca do odpoczynku – intensywne zapachy, gwar, tłumy ludzi, przez które trzeba się przedzierać sprawiają, że czasem jesteśmy po takim „spacerze” zmęczeni bardziej, niż po całym dniu intensywnej pracy. A przecież nawet ci najbardziej aktywni z nas potrzebują czasem chwili wyciszenia.
I właśnie wtedy idziemy na spacer do lasu, parku, nad rzekę, jeśli mamy taką możliwość, to nawet w góry czy na plażę. Idziemy do miejsc nie przepełnionych sztucznymi zapachami, migoczącymi światłami, miejskim gwarem i hałasem.
Ja uwielbiam takie miejsca i to właśnie one są dla mnie najciekawsze. Bardzo często czuję się niemal jak dziecko, zachwycając się rzęsą wodną, która pokryła grubym dywanem powierzchnię stawu, pływającymi w nim kaczkami i łabędziami. Nigdy nie zapomnę jakim niesamowitym przeżyciem było dla mnie zobaczenie czapli siwej we wrocławskim Parku Wschodnim – obecnie trochę dzikim, trochę zapuszczonym, jednak to właśnie w tym tkwi cały jego urok. Olbrzymi ptak siedział na gałęzi i dumnie rozpościerał skrzydła. Podczas spaceru zdecydowanie życie utrudniały komary, jednak było to poświęcenie, na które byłam całkowicie gotowa.
Zdecydowanie bardziej magiczne bywają jednak wyprawy do lasu. Mam wyjątkowo kiepską orientację w terenie, więc zawsze towarzyszy mi niepokój, że się zgubię, jednak mimo wszystko uwielbiam krążyć leśnymi ścieżkami, czasem także z nich zbaczać i zagłębiać się między drzewa. Często zdarza się, że do lasu jeździmy po to, aby nie wyjść z pustymi rękami, a całymi koszami grzybów czy jagód. Dla mnie las ma wartość samą w sobie – zwyczajne odkrywanie jego skarbów jest zdecydowanie bardziej wartościowe, niż późniejsze pierogi z grzybami i kapustą. Mnie do całkowitej satysfakcji wystarczyło odkryć tego małego, kształtnego borowika w kępie wrzosów – wcale nie musiałam go zabierać, aby się nim cieszyć. Wręcz przeciwnie, byłoby mi zwyczajnie szkoda niszczyć tak cudną kompozycję, jaką zbudowała natura.
Jest jednak rzecz, która bardzo mi w tych spacerach przeszkadza. Śmietniki, które mają przecież tak duże otwory, a mimo to mało kto w nie trafia. Czy to ptak przelatuje tam, nad drzewami? Nie, to plastikowa torebka. Pod krzakiem leżą puszki po alkoholu, plastikowe butelki po napojach, na trawnikach wyrastają nowe gatunki kwiatów typu „snickers” czy „princessa”. O statkach z plastiku, dryfujących beztrosko na powierzchni stawów czy rzek chyba nie muszę już wspominać.
Czy nie dbamy o swoje własne domy? Chyba nie ma takiej osoby, która czuje się dobrze w brudzie, bałaganie, brzydkim zapachu niewyniesionych śmieci. Sama ilość środków czystości dostępnych na rynku jasno daje do zrozumienia, że higiena własna i najbliższego otoczenia jest dla nas bardzo ważna. Dlaczego więc tak beztrosko rozrzucamy śmieci wszędzie indziej? Dlaczego tak ogromnym wyzwaniem jest doniesienie ich do kosza na śmieci? Pół dnia nosiłeś ze sobą batonik w papierku – gwarantuję, że papierek bez batonika jest znacznie lżejszy.
Być może odpowiesz: to nie moje!
Ale czy aby na pewno?
Wydaje mi się, że jeżeli coś jest „niczyje” to jest zarazem „wspólne”. Wszyscy korzystamy z dobrodziejstw lasu, parków, zielonych terenów wokół rzek. Zdecydowanie milej spędza się tam czas, gdy nie musimy martwić się o to, że potkniemy się o plastikową butelkę. Śmieci zaburzają estetyczny obraz tego, co nas otacza. Jaką wtedy przyjemność możemy czerpać ze spacerów? Wszelkie odpady budzą w nas wstręt: gdzie więc będziemy szukać odpoczynku, jeśli miejsca, które do tej pory piękne i zielone będą w nas budzić tylko i wyłącznie odrazę? To miejsce jest tak długo Twoje, jak długo w nim przebywasz. Jak długo oddychasz jego powietrzem. Dlatego powinieneś dbać o nie najbardziej jak się da.
A nawet, jeśli nadal nie jesteś przekonany do tej „wspólności” to pomyśl trochę: czy zniszczyłbyś książkę, którą pożyczyłeś od swojego przyjaciela? O cudze trzeba dbać jeszcze bardziej, niż o własne: by nie stracić szacunku i sympatii tych, na których Ci zależy.
Twój świat nie ogranicza się do Twojego mieszkania i ogródka. To również Twoje miasto, Twój kraj, Twój kontynent. Cały świat. Nie oczekuję, że osobiście zadbasz o parki na drugim końcu Ziemi, jednak te, z którymi masz kontakt na co dzień, będą służyć Tobie, Twojej rodzinie i Twoim dzieciom – jeśli tylko zatroszczysz się o nie jak o swoje własne.